niedziela, 13 grudnia 2020

zakład w kłopotach

 Nie tylko turystyka czy gastronomia odczuły negatywne skutki pandemii koronawirusa. Pan Grzegorz i jego syn prowadzą w Warszawie zakład szewski, który bliski jest zamknięcia. Wysoki czynsz, budowa metra, brak klientów z powodu pandemii – wszystko to sprawiło, że ledwo wiążą koniec z końcem. A ten zakład to ich życie. Jest tragicznie, tak bardzo chciałbym, żebyśmy nie musieli się zamykać, ale zaczyna brakować nam pieniędzy na utrzymanie tego biznesu – zaczyna swoją opowieść pan Grzegorz, który od 16 lat prowadzi wraz z synem zakład szewski na warszawskiej Woli.

 Początki powstania zakładu sięgają 1980 r., potem pan Grzegorz przejął go po wuju, a teraz przepisał go na syna. - Kiedyś nie było tak źle. Obydwoje z synem pracowaliśmy nawet po kilkanaście godzin dziennie, ale byliśmy w stanie coś zarobić. Klientów było dużo, były zyski Przez ostatnie lata w okolicy zakładu szewskiego pana Grzegorza trwała budowa metra. Przez rozkopy i trudności z parkowaniem już wtedy zmniejszyła się liczba klientów. - Jak metro oddano do użytku, to myśleliśmy, że ruch będzie większy i nasze obroty wzrosną, ale niestety wtedy wybuchła pandemia – komentuje pan Grzegorz. Oprócz tego kłopoty finansowe związane są także z podwyższeniem miesięcznej kwoty czynszu. - Nasz lokal ma 35 m2. Kiedyś płaciłem za czynsz 10,65 zł za 1 m2, ale obok nas powstał lokal do przetargu, który został wyceniony na bardzo wysoką kwotę. W związku z tym nam podniesiono czynsz do 56 zł netto za 1 m2, chociaż propozycja podwyżki to było aż 100 zł za 1m2. Ja się nie mogłem na coś takiego zgodzić, bo na usługach nie da się zarobić takich kwot

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz